Dmytro Wesołowski, Kurier Galicyjski, 17-30/03/2015, № 5
Kraj zamarł w oczekiwaniu nieszczęścia, które nasuwa się ze Wschodu. Mamy ofi ary i ogłoszono mobilizację – toczy się wojna. Łzy dzieci,rodziców, ukochanych. I oczekiwanie. Ale też nadzieja, że te nieszczęścia nie dotrą do nas. Tak jest teraz i tak było przed 366 laty. Jedną z przyczyn tego nieszczęścia można określić tak: „nie słyszą nas”.Przyczyną niepokojów stały się wówczas – podobnie jak dziś – ambicje polityków, którzy zajmują czołowe stanowiska w państwie. Obecnie na Ukrainie, a wtedy w Rzeczypospolitej.
Oj, pane Bohdane, nierozumnyj synu!
Zanapastyw Polszu, szczej naszu Wkrainu.
Hej, hej, zanepastyw, zrujnowaw,
Bo w hołowi rozumu mało maw.
(ukraińska piosenka ludowa)
Bohdan Zenobi Chmielnicki, półkownik kozactwa rejestrowego, szlachcic herbu Abdank, absolwent kolegium jezuitów, znany przez króla i dostojników Rzeczypospolitej złościł się. Bardzo się złościł. Nie usłyszano go, naśmiewano się z niego. Był zły na króla, który powiedział mu „ty masz szablę” i na sejm, który radził mu znaleźć sobie inną żonę. Ambicje zwyciężyły rozum i Chmielnicki postanowił zemścić się. Znał wszystkie słabe i wrażliwe punkty europejskiego państwa. I wykorzystał to. Rejestrowi, siczowi, język, prawosławie – stały się podstawą do buntu przeciwko państwu.Czy historia niczego nas nie uczy? Podobnie jak przed wiekami, przyczyną konfl iktu stały się spory oligarchów i polityczne awantury. Wykorzystano sztuczne problemy języka i wyznania. W świadomości Ukraińców Bohdan Chmielnicki jest bohaterem narodowym „wyzwolicielem Ukrainy spod jarzma polskiego”.
Mało kto zastanawia się nad tym, że „mit Chmielnickiego” został wykreowany przez propagandę imperium rosyjskiego. Następnie pałeczkę podjęła propaganda sowiecka. Dla rosyjskiej propagandy imperialnej i dla sowieckiej Chmielnicki ważny był jako symbol jedności Ukraińców i Rosjan. Mit ten dostała w spadku niepodległa Ukraina.
Nie wszyscy przyjmowali Chmielnickiego jako bohatera pozytywnego. Taras Szewczenko, w odróżnieniu od współczesnych „świadomych Ukraińców” daleki był od idealizacji postaci hetmana. Szewczenko widział w Chmielnickim jedną z najczarnieszych postaci ukraińskiej historii. W poemacie „Rozkopana mogiła” poeta pisał:
„…Oj Bohdane!
Nerozumnyj synu!
Podywyś teper na matir,
Na swoji Wkrainu,
Szczo, kołyszuczy, spiwała
Pro swoju nedoliu,
Szczo, spiwajuczy, rydała,
Wyhliadała woliu
Oj Bohdane, Bohdanoczku!
Jakby buła znała
U kołysci b zaduszuła,
Pid sercem pryspała”.
Nie chciałbym, żeby za paręset lat obecni liderzy i piewcy separatyzmu w Donbasie i na Krymie stali się bohaterami, a na ich cześć nazywano miasta i stawiano im pomniki, żeby byli takimi jak Chmielnicki dla Lwowa – „wyzwoliciel spod panowania polskiego” chciał splądrować europejskie miasto oraz zniszczyć jego mieszkańców. Historia nie zna wyzwoliciela, który żądałby okupu z miasta, które chciałby wyzwolić.
„Przychodzą do waszego domu, wybijają drzwi, zabierają dobytek, a kobiety zabierają w niewolę, jak sto lat temu” (bloger o współczesnych wydarzeniach w Donbasie).
„1648 rok… Lwów. Broniąc się, przedmieścia spalili sami wokół. Wodę zabrali kozacy, rury poprzecinali. Zamek Wysoki zdobyli i ludzi powycinali, także po klasztorach wszystko pobrali i po cerkwiach. I lud jeden Tatarzy pobrali, drudzy od miecza zginęli, trzeci – od głodu, czwarty – od powietrza. W cerkwi św. Jura 54 zabitych ludzi i Tatarzyn na sam ołtarz upadłszy, pobił się” (Kronika Lwowska).
„…W dniu następnym kozacy uderzyli na miejskie mury, na podmiejskie klasztory i świątynie. Główne uderzenie skierowali na cerkiew św. Jura, w której schronili się przeważnie Rusini. Część z nich, przez brak miejsca pozostała na terenie cerkiewnego cmentarza. Kozacy bezlitośnie ich wyrżnęli, a niektórych oddali Tatarom w jasyr. Potem rozbili taranem drzwi do świątyni, wdarli się do środka, pozabijali zebranych tam mężczyzn, a kobiety i dzieci oddali Tatarom. Cerkiew została splądrowana, a ikony święte porąbane”.
Tak zachowywali się „wyzwoli-ciele ziemi ruskiej” względem swoich współwyznawców. Za przejaw miłosierdzia uważali wywracanie kieszeni ludziom na św. Jurze. Na wołania, że są tej samej wiary z żartem odpowiadali: „Tak, tak. Tu masz lackie pieniądze. Nosisz przy sobie naszych największych wrogów. Musimy cię ukarać”.
Pozabijawszy i ograbiwszy w świętojurskich ścianach żywych ludzi, wzięli się kozacy za martwych: otwierali i rozbijali trumny lwowskich zwolenników prawosławia, wyrzucali na wpół zetlałe trupy; rozbijali ściany wszędzie szukając ukrytych skarbów. Nareszcie dosięgli obrazu św. Jerzego. Były na nim srebrne szaty. Kozacy pozrywali je, mówiąc z żartem, jak to mieli w zwyczaju: Nie dziw się nam, św. Jurze! Przebacz nam to itd.”(Кулишъ П. А. Отпадение Малороссии от Польши. В трехъ томахъ. Т. 2. – Москва, 1888. – c. 279-280).
A ile najemników zza granicyprzyszło na teren państwa, żeby go splądrować? Teraz to Rosjanie, „kazaki”, Czeczeńcy, a wtedy – Tatarzy. Dlaczego nikt nie przywołuje miejscowości zniszczonych przez Tatarów i liczbę Rusinów (i nie tylko) zabranych na Krym do niewoli. Nie liczą, bo nie są w stanie policzyć niewinnych ofi ar obecnej wojny. Kto policzy zwykłych śmiertelników? Jedna śmierć – ból, a setki i tysiące – statystyka.
„Nierozumny synu”, przez twoje działania giną teraz obrońcy Ojczyzny, aby zatrzymać tę śmiertelną infekcję, ten wirus separatyzmu, który rozbił kiedyś Rzeczypospolitą, a teraz zagraża Ukrainie